List od Przyjaciela…
źródło zdjęcia: Harry Eckert
W dniu 14 czerwca 2014 roku miało miejsce w Sycowicach doroczne spotkanie byłych i obecnych mieszkańców naszej miejscowości. Przepraszam, że dopiero teraz o tym piszemy, ale opóźnienie to jest spowodowane najzwyklejszymi problemami z tłumaczeniem tekstów ponieważ chciałem, aby „głos zabrali” najpierw nasi goście… . W między czasie, Pan Harry Eckert napisał do mnie list, który przetłumaczony w całości publikujemy. List ten oddaje atmosferę naszych spotkań i zapraszam do uważnego jego przeczytania. Obiecuję, że do spotkania w dniu 14 czerwca 2014 roku będziemy jeszcze powracali. Autorami zdjęć są Państwo Ingrid i Heinz Pfeiffer.
Cezary Woch
„Szanowny Pan Cezary Woch, Sołtys Sycowic!
Przed pięcioma laty, miało miejsce pierwsze oficjalne spotkanie byłych i obecnych mieszkańców Sycowic. Od tamtego czasu stało się ono spotkaniem przyjaciół. Widujemy się każdego roku i życzę sobie, żeby tak pozostało.
Jak każdego roku, także i 14.06.2014 o godz. 10:00 spotkaliśmy się w starej szkole. Witaliśmy się jak przyjaciele. Serca biją wtedy mocniej, a my Niemcy wzruszamy się gościnnością gospodarzy. Zostaliśmy zaproszeni na wspólne i bogato przygotowane śniadanie.
Jedliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a śniadanie przebiegało w przyjacielskiej atmosferze. Było wspaniale. Muszę szczególne podziękowania skierować do pań, które to śniadanie przygotowały. „Dziękujemy”… !
Po jakimś czasie, Pan Cezary zaprosił nas na niezapomnianą przejażdżkę wozem konnym, w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Udaliśmy się do miejsca, gdzie znajdują się żubry. Cała powierzchnia, na której żyją te zwierzęta jest w całości ogrodzona. Jest to miejsce otoczone lasem, łąkami i ugorami. Podziwialiśmy cztery dorosłe sztuki i jedno młode.
Jazda trwała w dalszym ciągu przez sosnowe i świerkowe lasy, buczyny i lasy mieszane. Widzieliśmy ślady dzików. Dzięki tej wyprawie, Pan Sołtys poprzez naturę wskrzesił w naszej pamięci coś pięknego. Raj dla ludzi i zwierząt.
Po powrocie z przejażdżki, w starej szkole czekał już na nas stół nakryty do obiadu. Co za widok! Apetyty urosły, wszystko smakowało wspaniale. „Dziękujemy“… ! Rozmawialiśmy za pomocą „rąk i nóg“, resztę tłumaczyła Pani Małgosia. Jej także dziękujemy. Mam nadzieję, że jeszcze coś takiego przeżyjemy.
Dzień skończył się, Berlińczycy zebrali się do drogi, żegnali się serdecznie, z nadzieją na ponowne spotkanie.
Moja żona i ja pozostaliśmy, spędzając noc w swojej przyczepie kempingowej. Ja po raz pierwszy od 69 lat spałem w Sycowicach. To była cicha i spokojna noc, ukojenie dla duszy, spędzona „w otoczeniu” przyjaciół.
Małgosia i jej mąż zaprosili mnie z żoną na śniadanie do ogrodu. Właściciel mojego domu rodzinnego jest sąsiadem Małgosi, jest dobrym i pomocnym człowiekiem. Po śniadaniu omówiłem jeszcze wiele spraw z Panem Sołtysem, uznaliśmy, że jest jeszcze wiele do zrobienia i my to zrobimy.
Pożegnanie było serdeczne i wzruszające.
Pozdrowienia dla wszystkich!”
Harry Eckert
Tagi: Niemcy
Jeden komentarz do artykułu “List od Przyjaciela…”
Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
16 lipca, 2014 at 10:30
„Serce roście patrząc na te czasy!”
Szkoda, że Przyjaciele z Niemiec nie przesyłają od razu przetłumaczonej wersji korespondencji